Czterdzieści dziewięć chwil bardo Sztuka Życia, Żmierci i Umierania w buddyzmie tybetańskim.
Październik w Polsce przebiega w atmosferze przygotowań do Święta Zmarłych, katolickiego dnia Wszystkich Świętych czy też wywodzących się z tradycji pogańskiej Zaduszek. W pośpiechu porządkujemy groby naszych bliskich, po czym wracamy do codziennej krzątaniny. Coraz mniej czasu zostawiamy na refleksję. A przecież święta te są związane z największą tajemnicą naszej egzystencji: tajemnicą śmierci i umierania. Mamy nadzieję, że wystawa Czterdzieści dziewięć chwil bardo: SZTUKA ŻYCIA, ŚMIERCI I UMIERANIA w buddyzmie tybetańskim, otwierana w Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie tuż przed 1 listopada, może nas wszystkich do refleksji nad tą tajemnicą skłonić. Wystawa ukazuje, jak do spraw śmierci i umierania podchodzą buddyści, zwłaszcza wyznawcy wadżrajany, czyli buddyzmu tybetańskiego. Zwiedzający jest prowadzony drogą, jaką podążać ma zmarły: od momentu fizycznej śmierci, poprzez kolejne stany pośrednie – czyli właśnie bardo, aż do wyzwolenia lub ponownych narodzin. Do najcenniejszych eksponatów należą rzadkie i cenne tsakli, miniatury z wizerunkami bóstw bardo (które pieczołowicie zbierał w Nepalu i podczas innych wypraw dyrektor Muzeum, Andrzej Wawrzyniak). Za pomocą tych rytualnych wizerunków lamowie przeprowadzali umarłych przez krainę bardo, aby bezpiecznie wyzwolili się z kołowrotu życia i śmierci. Zmarłego wspomagały na tej drodze także teksty Księgi Umarłych i pamięć żywych wyrażana ogniem płonących lampek maślanych. Na wystawie pojawią się także po raz pierwszy wystawiane thanki z wizerunkami jidamów, osobistych opiekunów każdego wiernego, których porównać można do chrześcijańskich aniołów stróżów. Zjawiają się w trudnych momentach naszej wędrówki przez bardo, o ile jesteśmy otwarci na ich przyjęcie. Ozdobą wystawy są również rzeźby oraz ceremonialne maski z Tybetu, Mongolii i Nepalu, a jej uzupełnieniem – katalog wraz z płytą, na której fragmenty Księgi Umarłych recytuje Maja Ostaszewska.